Wesele w wersji plus size.

W tym roku mamy z małżonkiem kilka wesel. Oczywiście, jak chyba większość kobiet, moją pierwszą myślą po zajrzeniu do szafy było: "Nie mam się w co ubrać!". Na szczęście gdy uczciwie przyjrzałam się ubraniom, okazało się, że posiadam 5 różnych sukienek, w których z powodzeniem mogę wystąpić na weselach. Na dobrą sprawę wystarczyłaby jedna, bo każde wesele jest w innym towarzystwie. Wszystko zależy od dodatków i chęci do kombinowania. w mojej szkole była jedna nauczycielka, która, jak sama twierdziła, miała tylko kilka zestawów ciuchów, które mogła ze sobą mieszać. W jej wykonaniu wyglądało to genialnie. Co chwila miało się wrażenie, że kupiła sobie coś nowego. Ja ciągle nad tym pracuję, ale mam nadzieję, że robię to coraz lepiej. Niedługo dojdę do perfekcji, ale zanim ten moment nastąpi będę Was zasypywać moimi nieudolnymi próbami.
 Wracając do mojej stylizacji na wesele,  postawiłam na moją nową-starą sukienkę od New Looka (znalezioną w secondhandzie). Sukienka jest jedną z moich secondhandowych perełek, ponieważ miała jeszcze oryginalne metki. Najwyraźniej był to czyjś nietrafiony zakup, ponieważ nie zauważyłam, żeby była w jakikolwiek sposób zniszczona. Nieduży dekolt, pastelowe kolory, motyw kwiatowy i długość do kolan, to wszystko bardzo mi się w niej podoba. Była to najdroższa rzecz, którą kupiłam podczas ostatniej wyprawy do Lubartowa. Kosztowała mnie 25 zł (na metce widniało 25 funtów, więc obniżka była nieziemska) i jest cudowna.
Sukienka: New Look znaleziona w secondhandzie
Torebka: secondhand
Buty: miejscowy sklep obuwniczy
Żakiet: Camaieu
Biżuteria: miejscowy sklep z biżuterią
Do sukienki dobrałam różowy żakiet z Camaieu (nie pamiętam dokładnie ceny, ale żakiety w Camaieu kosztują koło 160 zł), moje nowe buty na wysokim obcasie (89 zł) w kolorze nude oraz czarne dodatki. Torebka znana Wam z jednego z wcześniejszych postów, również ciuchlandowy łup oraz kolczyki i łańcuszek z czarnych koralików, które kiedyś zakupiłam w jednym z miejscowych sklepików i fioletowe bransoletki plączące się w moim kuferku z biżuterią.
Cała stylizacja kosztowała mnie niecałe 300 zł. To całkiem nieźle jak za kompletny strój.

Makijaż zrobiłam sobie sama. Dzięki bazie pod cienie z Biedronki, którą już opisywałam <KLIK> mój makijaż trzymał się od 14.00 do 3 rano. Oczy pomalowałam łącząc czarny i różowy cień, zrobiłam sobie kreskę na powiece, pomalowałam rzęsy, podkreśliłam brwi, a usta pomalowałam jasnoróżową szminką. Taki makijaż lubię najbardziej. Jestem dumną posiadaczką oczu o bardzo ciekawej tęczówce, więc bardzo często w makijażu stawiam właśnie na ich podkreślenie. Już nie wiem ile razy słyszałam od różnych osób pytanie o to, czy noszę szkła kontaktowe lub stwierdzenie, że mam niesamowite oczy (ostatnio podczas badań lekarskich do nowej pracy). Nie powiem, takie komplementy bardzo poprawiają samoocenę. Myślę, że nie tylko mi.
Mój makijaż 13 godzin od nałożenia.
Wracając do mojej stylizacji weselnej, dziewczyny plus size powinny stawiać na sukienki z rozszerzonym dołem lub podwyższonym stanem. Nie jest jednak powiedziane, że nie możemy nosić dopasowanych sukienek. Musimy jednak pamiętać o dobrze dobranej bieliźnie. Tym razem jednak skoncentrujemy się na sukience z podwyższonym stanem i rozszerzonym dołem. Jest to bardzo dobra opcja dla takich dziewczyn jak ja. Po pierwsze podwyższony stan ukrywa brzuszek, a po drugie nie muszę się martwić, że pupa nie zmieści mi się w sukienkę. Lubię krótkie sukienki, naprawdę. Lubię nosić też mini, ale na wesele wolę się aż tak nie odsłaniać. Weselna sukienka powinna być wygodna. Jakby nie było musimy w niej wytrzymać kilka godzin, tańczyć, bawić się itd. Ponieważ jednak rodzina będzie bacznie obserwować kto, w czym i z kim (zwłaszcza starsza część familii) musimy się dobrze prezentować. Wydaje mi się, że podołałam temu zadaniu, bo mój małżonek usłyszał od kilku osób z rodziny, że ma przepiękną żonę. Tak, moje kochane dziewczyny plus size. Można być piękną będąc większą. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Instagram

Copyright © 2016 Od A do Z... , Blogger